wdrodzedocelu

Dostałam pracę. Zaczynam wspinaczkę na szklaną górę.

W poniedziałek idę do pracy.  Czuję się jak pan i władca, wielki oligarcha zarządzający (swoim) światem. Czuję, kontrolę, czuję, że panują nad sytuacją zewnętrzną. Mówię i jest. Rzucasz słowo, a one się staje ciałem, jak w modlitwie. Już mistyczni przedchrystusowi hochsztaplerzy wiedzieli to. Że się da, tylko musisz wiedzieć, w co chcesz trafić słowem. Sukcesem jest to, że weszłam na drogę i dotarłam do pierwszego celu przed szczytem. Szczytem we mgle, szklana górą. Nie powiem, bo pewnie najniższa krajowa + jakieś premie bonusy za pozyskanie kontraktu. Gdyby jak kiedyś chodziło o tęgi pieniądz, siedziałabym teraz w jakimś hotelu w Tyrolu, kończyła sprzątać ostatni pokój, basen czy przygotowywała restaurację na obiad dla gości. Nieważne, 1300 euro spałoby w kieszeni, a ja w wolnym czasie szosowała na stoku. Ale nie o to chodzi, bo to byłoby bez składni. Ani bym nie pojechała za te pieniądze do zimnej Rosji, ani do kwitnącej i wilgotnej Tajlandii. A teraz, a teraz zbudowałam wizję, która ma składnię. I nikt mnie nie zatrzyma. Fundamenty postawione, stało się. Do końca roku jeszcze trochę czasu, więc trzeba się spiąć.

A gdy tylko podpiszę umowę, ho ho, fruuu na zakupy, czyli to, co tygryski lubią najbardziej ;)))

szklana gora

Dodaj komentarz

Information

This entry was posted on 17 października, 2013 by .